Recenzja filmu

Świnia (2021)
Michael Sarnoski
Nicolas Cage

Świnko, wróć!

Można by się spodziewać, że film Michaela Sarnoskiego będzie amerykańską wersją "Truflarzy" Michaela Dwecka i Gregory’ego Kershawa lub mrocznym kinem klasy B z bohaterem na miarę żądnego zemsty
Świnko, wróć!
źródło: Materiały prasowe
Można by się spodziewać, że film Michaela Sarnoskiego będzie amerykańską wersją "Truflarzy" Michaela Dwecka i Gregory’ego Kershawa lub mrocznym kinem klasy B z bohaterem na miarę żądnego zemsty Johna Wicka. Zamiast krwawego pościgu i ulicznych strzelanin otrzymujemy jednak dobroduszną historię o ludzkiej stracie i głębokiej relacji człowieka z naturą. "Świnia" zaskakuje zarówno w swojej warstwie fabularnej, jak i emocjonalnej. Historia Robina Felda (Nicolas Cage) i jego truflowej świnki nie jest bowiem tak prosta, jak się z początku wydaje, a obok łez śmiechu czekają was również łzy smutku.

Dwoista natura głównego bohatera filmu przywodzi na myśl odwieczny egzystencjalny konflikt ludzkości. Spoglądając na Roba - pustelnika żyjącego w lesie ze swoją wierną świnią - trudno nie zauważyć kolosalnych różnic między współczesnym człowiekiem z wielkiego miasta a odludkiem od piętnastu lat bunkrującym się w oregońskiej dziczy. Zanim jednak Rob zamieszkał na stałe w leśnym zaciszu i zaczął zbierać trufle, sam był człowiekiem ucywilizowanym. Mieszkał w Portland, pracował jako ceniony szef kuchni, miał żonę oraz z pewnością brał prysznic co najmniej kilka razy w tygodniu. W kontraście do ubranego w łachmany kloszarda mającego za sąsiadów kojoty, reżyser przedstawia nam Amira (Alex Wolff), młodego handlarza trufli, dla którego drogi zegarek oraz chevrolet camaro to miara sukcesu. Losy zahartowanego przez życie Roba oraz aspirującego do roli truflowego biznesmena Amira objawiają banalną prawdę o tym, jak łatwo zatracić się w pogoni za sukcesem i admiracją.

Nicolas Cage nie musi robić dużo, by wypaść na ekranie genialnie. Oszczędna w emocjach mimika oraz wzrok, który wyraża niemal fizyczny ból istnienia, ilustrują naprzemienną rozpacz, bezradność oraz determinację bohatera. Można by pomyśleć, że wygłaszanie monologów o sensie życia i ukochanej świni to robota dla każdego. Aktor udowadnia jednak, że nikt inny nie mógłby wcielić się w tę rolę. W introwertycznej roli człowieka, który poniósł w życiu niejedną stratę, Cage jest po prostu wysoce wiarygodny i chwyta za serce. Daje nadzwyczaj prostoduszny i szczery, godny Oscara występ. Widząc brodatego Cage’a cierpiącego z powodu straty zwierzęcego przyjaciela zwyczajnie nie sposób się nie wzruszyć.

Michael Sarnoski z lekkością żongluje filmowymi nawiązaniami, tworząc kulinarną wariację na temat "Podziemnego kręgu" oraz "Ratatuj". "Świnia" eksploruje terapeutyczną siłę gotowania, przyrównaną tutaj do magicznego rytuału. Opowieść podzielona jest na trzy rozdziały, których motywem przewodnim są grzyby oraz wypieki. W filmowej scenerii Sarnoskiego jedzenie odzwierciedla całe spektrum człowieczych emocji. A na dokładkę dostajemy smaczny cytat. Scena, w której Robin przygotowuje jednemu z bohaterów swoje popisowe danie, nawiązuje bezpośrednio do momentu, gdy Anton Ego, kulinarny krytyk z "Ratatuj", w zmysłowej euforii smakuje tytułowe danie, jakie przygotował mu szczur Remy.

Zanurzone w słońcu ciemne barwy obrazu to dla widza nic innego, jak wizualna przyjemność w czystej postaci. Liczne zbliżenia malującej się na twarzach bohaterów udręki wzmagają jednak dramaturgię i trzymają widza w intymnej relacji z postaciami. Całe szczęście od wylewającej się z ekranu rozpaczy ratuje nas rozbrajający humor. Połączenie prostego komizmu sytuacyjnego z poważnym wyrazem twarzy Cage’a bawi do łez - dlatego oglądając "Świnię", czasami śmiejemy się w najmniej właściwych momentach.

Mimo wszystko, film Sarnoskiego to też cichy i metaforyczny dramat, którego poetycki klimat kina "indie" wyciśnie z widza niejedną łzę. W tej słodko-gorzkiej historii o miłości do truflowej świni jest wiele niespodziewanej głębi i prostoty: Sarnoski pokazuje, że ludzki świat bywa brutalny i niesprawiedliwy, a natura pocieszająca i pełna empatii. Odcięcie się od zgiełku wielkiego miasta może czasami okazać się jedynym rozwiązaniem w poszukiwaniu własnej drogi. Dlatego spakujcie najpotrzebniejsze rzeczy i oddajcie się magii płynącej z ekranu. Emocjonalne katharsis - gwarantowane.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones